sobota, 2 listopada 2013

Zwolnij szkoda życia



Czas Wszystkich Świętych i dnia zadusznego to z pewnością jedna z tych okazji do refleksji. Pochylamy się nad grobami naszych bliskich zmarłych, wspominamy ich i różne chwile przeżyte razem z nimi. Dobrze jakby przy tych rozmyślaniach przyszła też dla nas nauka by zmniejszyć prędkość i to w dwojakim rozumieniu. Zarówno na drodze by bezpiecznie wrócić do domu jak i w naszym codziennym życiu. Nie spieszyć się , cieszyć się chwilą, napawać nią. I najważniejsze – przeżywać, doświadczać, jak najwięcej , jak najmocniej. Dzisiaj dzieciaki przesiadują całymi dniami na portalu społecznościowym ale co tam piszą jeśli w ogóle nie odchodzą od komputera ?? Czasem siadało się z dziadkami i oni to mieli ciekawe historie. Niejednokrotnie słuchało się z zapartym tchem. Nieraz żałuję, że nie nagrywałem ich na dyktafon. Oni to by mieli co umieszczać na fejsie i osi czasu. Obecnie mamy wszystkiego więcej w domu i na sklepowych półkach ale co z tego. Mamy setki empetrójek ale tak naprawdę nie cieszymy się już muzyką. Mamy teraz cały czas aparat w kieszeni i czasem tysiące zdjęć ale nie wracamy już do nich tak jak do tych wywołanych przed laty. Może trzeba pomyśleć w ten sposób, że nasze życie to jakby księga. Fajnie by było zapisać ją w taki sposób aby stanowiła ciekawą lekturę. Musimy przy tym dbać by ciekawie zapisać każdą kartkę. Czas ucieka nie ubłaganie i dzisiaj my idziemy na groby bliskich ale ani się obejrzymy a ktoś będzie przychodził na nasz. Prędkość światła to dla mnie prędkość z jaką biegnie nam czas na ziemi. Niestety nie umiem sobie z tą świadomością poradzić. Spotykamy ludzi i zaraz musimy się rozstać. Nie mówię nawet o śmierci ale o codziennych rozstaniach ze znajomymi co wyjechali za pracą, z rodzeństwem co założyło daleko rodzinę. O zerwanych przyjaźniach i różnych kontaktach. Spotykamy ludzi na chwilę niczym w windzie czy taksówce po czym każdy wysiada i idzie w swoją stronę. Tyle dobrze, że dzięki powszechnemu rozwojowi i modernizacji możemy kontaktować z ludźmi oddalonymi o tysiące kilometrów. Oczywiście to nie jest to samo ale zawsze coś. Przynajmniej można wyrazić swoją pamięć i z prędkością dźwięku w słuchawce na chwilę zjawić się u kogoś. Tym bardziej , że jest coraz taniej i jest też możliwość zakupu różnych kart obniżających koszty jak np. lycamobile. Mimo wszystko polecam kontakty bezpośrednie i na żywo. Tego się nie da zastąpić.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Być nie mieć... i być lepszym



Chciałbym być. Chciałbym wreszcie być a nie mieć. Chciałbym być jak papież Franciszek i umieć odmówić sobie szpanu, pychy, dążenia do luksusów.  Nie jest łatwo gdy co chwilę z ekranu bije , że trzeba mieć super telefon, jeździć wypasioną modną furą i brać pożyczki na zagraniczne wczasy.  Na nic zdały się chrzest Polski, wiara dziadów i pradziadów, nauki rodziców, przykazania kościelne, zastępy katechetów, encykliki Jana Pawła II i cotygodniowe wizyty w kościele. Wciąż bywam nieszczęśliwy bo ktoś więcej zarabia, ktoś ma piękny dom z tarasem, ktoś ma alfę romeo 159 kombi. A przecież wiem ,że jak będę miał alfę to zacznę oglądać się z zazdrością za bmw czy lexusem. A przecież wiem też , że są ludzie głodni, mieszkający całą rodziną na 20m i ciężko chorzy. Jak być niczym Abraham i wstawiać się za innymi. Zupełnie bezinteresownie negocjował z samym Bogiem aby ten nie niszczył pogrążonych w grzechu Sodomy i Gomory. Oj jak pięknie by było gdyby udało nam się pozbyć tego dążenia do władzy i pieniędzy. Nie byłoby I Wojny Światowej , II Wojny Światowej , Rewolucji Francuskiej, i wielu innych bitew i wojen. Nie zginęło by tyle milionów ludzi. Ale to się nigdy nie wydarzy.  Jak mówią słowa pięknej piosenki Lady Pank „ Ludzie są i nie będą nigdy lepsi”. Nie uchroni nas także postęp i myśl techniczna. Pamiętamy jak poległ Tytanik choć miał być niezatapialny, jak niedawno wykoleił się pociąg i zginęło 80 osób mimo takiego rozwoju systemów bezpieczeństwa.  Czasem zawini człowiek, bo np. kierownik budowy nie dopilnuje albo przymyka oko na przekręty, albo ktoś po prostu się pomyli. Ludzie jednak nie mogą się pogodzić z tym, że człowiek jest omylny i z tym ,że wypadki po prostu się zdarzają i będą się zdarzać. I nie zawsze można wskazać winnego choć zdaje się, iż niektórzy tego nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć. W każdym bądź razie gdyby każdy skupił się na sobie to byłoby dużo lepiej. Nie potrafię zmienić innych. Tak ciężko zmienić mi siebie. Ale przynajmniej mogę próbować. Jeśli już chcę coś zmieniać to trzeba zacząć od siebie.  Trzymajcie kciuki.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Ból istnienia



Kryje się w środku. Nie widzę go i nie wiem jak go ukoić. Zaklęty, zaszczepiony w człowieku od wieków pojawiający się znienacka bądź pielęgnowany latami. Weltschmerz ból istnienia. Gdy nagle nasze życie okazuje się mieć kiepską fabułę. Gdy szansa na happy end maleje z każdym dniem. Gdy humanizm XXI wieku pozwala się znudzić życiem i odebrać je sobie ot tak. Archetyp zakochanego romantycznego samobójcy odchodzi w przeszłość. Eutanazja – szybki lek na ten specyficzny rodzaj bólu – nie fizycznego, niezdefiniowanego. Co na to Mały Książe ? Czy jest jeszcze jakiś mały książe, czy ktoś zada pytanie dlaczego, po co. Dlaczego tak mało ludzi umie cieszyć się życiem . Po co je sobie odbierać. Niech ktoś mnie zapyta dlaczego tak rzadko się cieszę, dlaczego złe emocje biorą górę, dlaczego … Może sam znajdę wtedy odpowiedź. Absolutyzm mojego serca tak poranionego nie pozwala mi logicznie myśleć. Niech tym pytaniem wyrwie mnie ktoś z obłędnej ścieżki. Niech jak Henryk Sienkiewicz zapyta zaraz na stronie tytułowej Quo Vadis a zaraz potem razem ze mną wypełni tą księgę wędrówki treścią. Niech to życie nie będzie już jak szorstki pumeks jeżdżący z dnia na dzień po moim wrażliwym sercu. Niech będzie ukojeniem dla moich obolałych pięt po latach wędrówki po kamienistej drodze. Nie muszę być piękny jak Apollo czy mądry jak Sokrates. Wystarczy że będę i to uczynię sensem życia. Po prostu być bez bólu istnienia.